Już wiadomo, co stoi za zahamowaniem wzrostu męskiego prącia - specjaliści twierdzą, że odkryli, dlaczego penisy jednych mężczyzn są znacznie większe, niż narządy płciowe innych. Co ciekawe, eksperci podają też receptę na większe przyrodzenie - co i kiedy należy zrobić, żeby nie martwić się o rozmiar?
Od kiedy Keith Richards wyśmiał w swojej biografii gabaryty członka swego kolegi z zespołu, a zarazem frontmana grupy "The Rolling Stones", złośliwi ukuli na tą przypadłość specjalne określenie: "syndrom Micka Jaggera". Ale właściwie to dlaczego tak się dzieje, że niektórzy faceci zostają obdarzeni przez los niezwykle hojnie, podczas gdy inni cierpią na wspomniany syndrom? Gdzie tu sprawiedliwość? Specjaliści z "Ohio State University" utrzymują, że znaleźli odpowiedź na to pytanie - ich zdaniem natura wynagradza wstrzemięźliwych...
Na łamach "news.com.au" opublikowano niedawno wyniki badań dr Johna Morrisa oraz jego współpracowników z uczelni w Ohio, których konkluzją jest stwierdzenie, że mały rozmiar członka to, najczęściej, przypadłość dotykająca mężczyzn, którzy zbyt wcześnie rozpoczęli życie seksualne. Co gorsza, uczeni utrzymują, że zbyt szybka inicjacja odbija się na chłopcach "nie tylko w sferze fizjologicznej, ale i psychologicznej". Otóż naukowcy są zdania, że przedwczesne rozpoczęcie życia seksualnego - w chwili, gdy układ nerwowy młodego chłopca nie jest jeszcze całkowicie rozwinięty i dopiero się formuje - owocuje m.in. wykształceniem mniejszych narządów rozrodczych. Ale nie tylko!
Nastoletni mężczyźni, którzy zbyt szybko "wkroczyli w dorosłość" znacznie bardziej, niż ich rówieśnicy, którzy uczynili to w późniejszym wieku, popadają w depresje i stany lękowe. Cechują się też mniejszą masą ciała i podwyższoną podatnością na choroby autoimmunologiczne. Brzmi strasznie? Owszem, jednak jak przekonuje John Morris "Rozpoczęcie współżycia w tak młodym wieku nie może się obyć bez konsekwencji". Innymi słowy, z wypowiedzi Morrisa można wysnuć przypuszczenie, że mężczyźni niejako sami siebie kaleczą - czyżbyśmy faktycznie umniejszali sobie "osiągnięć", na własne życzenie? Niewykluczone.
Badania przeprowadzono na grupie... chomików, ponieważ jak twierdzi ekipa Morrisa, "gryzonie te - pod względem fizjologicznym - są bardzo podobne do ludzi." Natomiast sam eksperyment wyglądał następująco: pod lupę wzięto kilka grup gryzoni, pierwsza składała się z samców 40-dniowych (odpowiednik ludzkich nastolatków), druga z 80-dniowych (dorośli), trzecia z kolei była grupą kontrolną, na którą przypadali sami abstynenci. Dość szybko okazało się, że chomicze nastolatki angażujące się w praktyki seksualne, po osiągnięciu dorosłości, znacznie różnią się od nastolatków-abstynentów. Mają mniejszą masę ciała, mniejsze przyrodzenia, cierpią też na depresje i kłopoty z odpornością.
Cóż, konkluzja nasuwa się tylko jedna - jeśli nie chcesz doświadczyć "syndromu Micka Jaggera", wstrzymaj się z pierwszym razem. Chociaż musimy otwarcie przyznać, że całe to badanie budzi nasze zastrzeżenia, ponieważ zbyt mocno przypomina zabobony z cyklu " uważaj, bo od masturbacji urosną ci włosy między palcami"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz